Przyznajcie, czy oczami wyobraźni, jako pierwszą przestrzeń, projektowaliście właśnie kuchnię?
Nie da się ukryć, że to serce domu.
W końcu najlepsze imprezy, zawsze toczą się w kuchni 😉 a teraz do konkretów.
Historię naszej kuchni z wystawy sklepu Nolte oraz powystawowego okapu Spazio 180 Falmec już opisywałam, w jednym z pierwszych postów.
Dziś chciałam przybliżyć Wam trochę detale tego otwartego na salon pomieszczenia.
Ze względu na sąsiadującą z kuchnią spiżarnię, schowaną pod schodami za ukrytymi drzwiami, nie było dla nas koniecznością ani priorytetem jak najwięcej miejsca na przechowywanie. Dla mnie kluczową sprawą była funkcjonalność, praktyczność i co tu ukrywać – estetyka.
Do dziś, nie chce mi się wierzyć w ten przypadek – tak, jakby była nam pisana. Ma ona wszystko, czego potrzeba. Jest też idealnym rozwiązaniem dla lekkich pedantów. (czyli dla mnie ;)) Cała część przy ścianie to zabudowa. Nie ma tu opcji na widoczny bałagan. Wszystko ukryte. Otwierasz lodówkę i wykładasz rzeczy na wyspę, myjesz warzywa i owoce. Nie ma tu miejsca na zbędne ruchy. A to naprawdę ważne.
Dokładne wymiary i układ wrzucam Wam w dalszych zdjęciach w poście.
Kluczową kwestią (jak zawsze), było dla nas oświetlenie. Tu go nie nie brakuje. Mamy listwy ledowe zarówno na ścianie kuchennej (w zabudowie) jak i od zewnętrznej strony wyspy, obok hokerów. Dodatkowe światła to lampa wbudowana w okap, będący jednocześnie wiszącą półką na zioła i przyprawy oraz szyny świetlne w podwieszanym suficie nad kuchnią. No i na koniec oczywiście światło dzienne , pochodzące z ogromnego okna, a właściwie ściany okiennej w kuchni. Przez całe życie miałam jasne, a nawet białe kuchnie.
W naszej stodole, kuchnia będzie jedynym „ciemniejszym” miejscem.