Tuż przed zimą ociepliliśmy elewację (i częściowo dach) naszej stodoły. Nie było to najszczęśliwyszm pomysłem. Oto krótkie podsumowanie:
Co zrobiliśmy dobrze?
- Wybraliśmy styropian lepszy niż w projekcie do ocieplenia elewacji. Architekt zakładał użycie płyt dwudziestocentymetrowych “dalmatyńczyk”, nam udało się znaleźć w dobrej cenie płyty grafitowe o lepszej lambdzie
- Od razu nałożyliśmy na elewację klej i siatkę. Styropian pozostawiony sam sobie zaczyna się rozpadać, kruszy się, a pod wpływem warunków atmosferycznych zmienia się jego wierzchnia warstwa. Skutek jest taki, że kolejne warstwy mogą się nie przyklejać
- Zmieniliśmy konstrukcję z przodu, na taką, jak w projekcie. Dekarz “domyślnie” zrobił klasyczną wersję z dwóch obróbek blacharskich połączonych na całej długości, każdy prawie ma taką na ścianach szczytowych, ale u nas ma to wyglądać inaczej. Nasi spece przerobili to, co zostawił dekarz, na zgodne z obrazkiem
Co zrobiliśmy źle?
- Ociepliliśmy elewację na jesieni. Efekt jest taki, że część prac musieliśmy wstrzymać, bo zaczęła się zima. A zima, jak wiadomo, to ujemne temperatury. Woda zmienia się w lód, jeśli stanie się to w szczelinach, to lód zwiększa swoją objętość. Całą zimę spędziłem więc martwią się o to, czy oklejony siatką i pokryty klejem styropian wytrzyma.
- Ociepliliśmy elewację a dopiero potem otynkowaliśmy ściany wewnętrzne. Efekt jest taki, że woda z tynku nie miała jak uciec przez ściany, bo te były zaizolowane styropianem. Dom więc pozbywał się wilgoci dużo wolniej. Dom stał się termosem i przestał samoczynnie schnąć przy zamkniętych oknach
- Ociepliliśmy, a potem wylaliśmy anhydryt. Jak w punkcie powyżej, ale dodatkowo wody było dużo więcej, bo sama warstwa jastrychu jest grubsza. Takiej ilości wody było bardzo trudno się pozbyć. Kosztowało to też bardzo dużo, bo musieliśmy grzać do wysokiej temperatury. a potem wyciągać wodę osuszaczami (jeden kosztuje około 200 PLN na tydzień, a przy tej powierzchni ścian i podłóg minimum na sam parter to trzy sztuki).
Z ociepleniem warto więc było poczekać do wiosny… ale wtedy wszystkie prace by musiały zostać przerwane na zimę. Jest to więc decyzja inwestora: płacić za mechaniczne osuszanie, czy stracić kwartał ale pozwolić naturze wykonywać swoją robotę. Styropian na ścianach zrobił z domu termos. A z termosu wilgoć nie ucieka.